W samym środku Jury Frankońskiej, we wsi Hofstetten nieopodal Eichstatt,
znalazłam muzeum,które wywróciło do góry nogami
moje wyobrażenie na temat życia w prymitywnych warunkach.
A dom zamieszkany był przez właścicieli, do roku…1983 !
Historia tego miejsca jest przygnębiająca i smutna.
Mimo wielkiego bogactwa,ludzie tu mieszkający ,
nigdy nie zaznali szczęścia….
Pierwsza udokumentowana wzmianka o budowie domu to rok 1551.
Jego właścicielem został Willibaldus Mayer,pastor z Hofstetter.
Następnie obiekt drogą spadków lub kupna ,przechodził z rąk do rąk,
do czasu mojej opowieści,czyli do roku 1833.
Wówczas nabywa go Mathias z rodziny Albrechtów.
I już pozostanie ich do końca.
W roku 1891 Józef Albrecht junior żeni się z córką chłopa,
Walburgą Hessenhofer z Gaimersheim.
Dom kupują teściowie dla córki za 22.860 Marek.
W skład majątku wchodzi:
42,276 ha gruntów, w tym 0,4 ogrodów kwiatowych i ziołowych
26 ha pól uprawnych , 2,6 ha łąk ,11 ha gajów .
Tym samym Józef Albrecht z żoną Waldburgą,
stają się najbogatszymi gospodarzami we wsi.
Są samowystarczalni.
(Zdjęcie ślubne jest jednym z dwóch,jakie posiada muzeum).
Albrechtowie nie robili sobie zdjęć,
nikt nie dokumentował życia.
Mimo że z zewnątrz nie wygląda pokaźnie,wewnątrz jest ogromny.
Parter:
6.Korytarz
7.Izba
8.Pokój dzienny czyli salon
9.Kuchnia
10.Spiżarnia
11.Stajnia
12.Izba stajennego
oraz podwórko:
30.Studnia
31.Piec chlebowy
W korytarzu tuż przy drzwiach wejściowych wiszą 2 obrazki
z prośbą do Boga, o błogosławieństwo domu i potomstwa.
Aniołek Rafaela już wówczas funkcjonował jako element dekoracyjny .
Józef i Waldburga mieli sześcioro dzieci o imionach:
Józef 1894
Andreas 1896
Anna 1898
Martin 1901
Johan 1902
Katharina 1904
Żadne z dzieci nie założyło rodziny .
Johan nie wrócił z II Wojny Światowej.
Martin popełnił samobójstwo ,a reszta dożyła sędziwego wieku.
Kiedy w roku 1983 zmarła przedostatnia z żyjących , Katharina,
za nią, po 22 dniach zabrała się Anna.
Dom pozostał pusty…..
Ci którzy tam weszli , przeżyli szok.Był rok 1983 ,
a zastali tam przełom XVIII / XIX w.
Nr.8 z planu.
Najwygodniejszy,najczęściej używany salon,
pełniący również inne funkcje.
Rodzeństwo żyło w samotności ,nikt ich nie odwiedzał.
Zdziczeli.
Zenta opowiadała że jej nastoletnia córka,
otrzymywała przez okno plecak i kilka marek,
na drobne zakupy.
Ale to już były lata 80 . Wcześniej,
nie potrzebowali nikogo z zewnątrz .Nikogo i niczego.
Józef, pierworodny był na froncie I Wojny Światowej.
Kronika wojny zawarta w jednym obrazku,wisi w salonie.
Kronika Wojenna 1914-1918
Józef Albrecht
Grenadier. 21 Bawarski Pułk Grenadierów (??)
Odznaczenie do Krzyża II Klasy.
Opuścił ojczyznę 5 lutego 1915 r.i uczestniczył w pełnych chwały potyczkach i bitwach we Flandrii,pod Camrai w Arfois, nieopodal Arrasu w Szampanii ,na Lorehoehe(?) Został ranny czterokrotnie .Zwolniony z armii w dn.12 grudnia 1918 r,w wyniku demobilizacji.
Na wszystkie czasy,na wieczną pamięć .
Tłumaczył Pan Krystian Gryglaszewski, dziękuję 🙂
Drugie i ostatnie zdjęcie członka rodziny , Józefa.
Żadnych zdjęć więcej .
W salonie stoi jedyny w domu piec.
z roku 1759.
W rogu za piecem, wydzielona umywalnia.
Jedno z naczyń z salonu , piękna fajansowa misa .
Pomieszczenie z planu nr.9.
KUCHNIA.
Osmolone,popękane ściany to efekt dziesiątek lat palenia.
Sprzęt kuchenny:
najbliżej,niebieska maszynka do wyciskania musu i soku z pomidorów.
Następna,maszynka do mielenia orzechów.
Dalej,do łuskania fasoli.
Po niej ,obieraczka do jabłek i gruszek.
Na końcu,maszyna do mielenia mięsa.
Forma do pieczenia wafli z receptą na pokrywie .
2 funty mąki (ok 0,5 kg),
1,5 litra mleka,
6-8 jajek,
3/4 funta masła,(34 dkg )masła,
2 dkg drożdży.
Smacznego .
Pomieszczenie nr.10.
SPIŻARNIA.
Tu stały zapasy ,przetwory zimowe ,
suszone mięsa,wina.
Do podwieszonej pod sufitem konstrukcji wkładano gorące
po upieczeniu bochny chleba.
Były i używki , tabaka w dużym 5-litrowym naczyniu.
Pomieszczenie 11.STAJNIA
Przylega do spiżarni.
Końskie kołnierze.
Nr.12.
To pomieszczenie wprawiło mnie w zdumienie.
Tutaj,nogami w kierunku końskich zadów,w pomieszczeniu otwartym na stajnię,
spał jeden z braci.
Ten, który się nimi zajmował,
Podobno nigdy nie marzł…
PIERWSZE PIĘTRO
Ciemno i ponuro.
Trochę światła wpada przez jedyne tu,nieduże okno.
Sypialnia rodziców.
Łóżko z 1854.
W tle szafa z
belami utkanego lnu.
Ironia losu,wiano dla dzieci.
Pozostało nienaruszone.
Najlepsza sypialnia, kominowa. Zawsze ciepło i sucho.
Miejsce specjalne.Przeznaczone tylko dla chorych .
Wyroby własne.Szyte i haftowane w salonie .
Pokój gościnny zwany pięknym , najnowocześniejszy,
z meblami z roku 1900.
Właściwie pokój pokazowy,bo gospodarze nie miewali gości.
A i sami z niego nie korzystali.
Wisi tu nieduża witrynka z porcelaną.
Tylko do oglądania.
17 m ² izba zwana przednią.
Drewniana podłoga,dwa okna wychodzące na podwórze.
Malowane łóżka i szafa.
Przeznaczona na sypialnię dla dorastających dzieci.
Fragment drzwi szafy.
Ozdoby charakterystyczne dla wsi bawarskiej XVIII w.
STRYCH:
tu było najwięcej „skarbów”
Wózki dziecięce,również jako dary od mieszkańców wsi dla muzeum.
Piękne,dziecięce sanie.
PODWÓRKO nr.30,
Studnia.
Oraz stodoła.
W remizie przykurzone powozy : bryczka.
Sanie.
Kolejna bryczka.
OGRÓDEK ZIOŁOWY.
Pielęgnowany przez Zentę.
Żadna roślina nie pochodzi z zewnątrz.
Wszystkie następne siewy,tylko z nasion z danego roku.
Cieszę się,bo widoczna,przedostatnia grządka nasturcji,
dała owoce,które rozpoczną nowy żywot u mnie !
Oto ziarenka,które będą czekać do wiosny .
DODANE 20 czerwca 2014:
Tak pięknie zakwitły na polskiej ziemi ,czyli u mnie 🙂
Nagrobki przeniesione z miejscowego cmentarza .
Minęło 30 lat, groby zlikwidowano,
a płyty ustawiono na dziedzińcu muzeum.
W roku 1984, społeczność Hofstetten zdecydowała
o przeznaczenie majątku Abrechtów na MUZEUM.
Dziś-działa bardzo aktywnie.
ZENTA,DANKE !
ZENTA SCHERMER opiekunka ,kuratorka,przewodniczka,dobry duch muzeum.
Z wielką cierpliwością odpowiadała na moje pytania,
prowadziła tam ,gdzie diabeł by nie wszedł.
To Ona podarowała mi ziarna nasturcji,zwanej po niemiecku kapuzinerkresse.
Mam nadzieję na piękną hodowlę, która ma korzenie w XVIII w…
Bo tak na marginesie;moja chirimoya z ziaren barcelońskich,
zadziwia pół metrowym wzrostem 🙂




































































































































































































































































































