
Poranek w Stambule.
Na otwartych na zewnątrz wystawach,pojawia się BAKLAWA.
Idealnie ułożone porcje chrupiącego ,delikatnego przesłodkiego ciasta,
z pistacjową dekoracją.
A dalej, w innej formie,ale smaku identycznym ,
ciasteczka BAKLAWY.
I inne smakołyki z miodem,orzechami,waflem,karmelem.
Cudowne smakołyki.
STAMBUŁ pachnie słodko;chałwą,i różnymi
ciastami,ciasteczkami oraz łukumem.
Ale prym wiedzie,
narodowy deser Turków- baklawa.
ciasto cieniutkie ,typu francuskiego,
przełożone masą w skład której wchodzą m.innymi:
* skórka cytrynowa
* 1/2 cytryny
* orzechy włoskie
* pistacje
* goździki
* cynamon
* cukier puder
* cukier waniliowy
* masło
* migdały
(* gotowe ciasto filo czyli podobne do francuskiego,dla leniwych Europejczyków,można kupić gotowe ,ale …
nie ma porównania z oryginałem.NIE MA !)
Ile domów-tyle przepisów.
Ale prawdziwą,klasyczną z tradycjami,BAKLAWĘ robią;
Baklawiaczi,
wałkują ciasto do uzyskania przeźroczystości..
Im więcej „placków”,tym lepsza opinia o twórcy.
Mistrzowie dochodzą od 40-100
Następnie każdy placek przekłada się masą,której skład podałam wyżej.
Jest bardzo słodka, przez syrop z cukru ,którym zalewa się całość po pieczeniu.
Jeden kawałek,maleńki,wystarczy w zupełności.
Musi chrupnąć po ugryzieniu i..rozpłynąć się w niebiański smak…
Choć arystokratyczna,sułtańska- wymyślono ją podobno w Pałacu Topkapi;
rozlała się na całe Bałkany.
Robią ją Grecy,Serbowie i reszta.
Moja przyjaciółka w Sofii-też, ale to już całkiem inna bajka.
Używa ciasta do banicy.
Ten kawałek w Stambule…nie do zapomnienia …

















































